Tempra Tipo Team :: Reed jesteśmy z Tobą

zdrowko · Wysłany: 11-09-2005, 20:38 **Reed jesteśmy z Tobą**

Reddowi padł alternator przy wyjeździe z Konina

unknown · Wysłany: 11-09-2005, 21:08

każdy z T/T chyba musi kiedyś przynajmniej raz przez to przejść :roll:

ale przodowników było już wielu (sam z 3 razy coś wymieniałem w alternatorze) więc wiadomo co / gdzie /jak szukać... oby tylko pierdół i oby nie za drogo (czego życzę... :!:

)

roger · Wysłany: 11-09-2005, 21:39

Redd nie daj się

Zweryfikujemy ten alternator

Mam nadzieje że nie stoisz gdzieś po drodze trzymam kciuki rodzinka też

MupiK · Wysłany: 11-09-2005, 23:40

Hehe tez juz mialem taka zabawe mam nadzieje ze wszystko skonczy sie pomyslnie !!

zdrowko · Wysłany: 12-09-2005, 07:14

Sytuacja raczej kiepska Reed miał do przejechania 300 km a wieczorek prawie prawie już był - wyjechał od Miszka około 18:00. Całe szczęście, że już od Elbląqa jechał assistans do holowania w postaci kochaneqo tatusia

Mimo problemów Reed maiał bardzo dobry humor =D>

Redd · Wysłany: 12-09-2005, 10:45

Na poczatek wszystkim, dziekuje za troske i pomoc - DOJECHALEM!

A teraz pokrotce jak to sie odbylo (dla niewtajemniczonych tez):
Zaraz po pozegnaniu kazdy rozjechal sie w swoja strone - ja ujechalem ok. 1 km. Wlaczyla sie kontrolka braku ladowania i po kabinie rozszedl sie przyjemny smrod spalenizny. Stanalem jak wryty. Otworzylem maske - smrodek byl wiekszy - ale nic nie bylo widac na "pierwszy rzut oka". Wyciagnalem komorke i zadzwonilem do Miszka.
Po ok. 5 minutach pojawily sie przy mnie dwie "temperowki". TO SIE NAZYWA ASSISTANCE!
W asyscie obu (po odlaczeniu roznych kabelkow, co by sie dalej nie jaralo) pojechalismy 20 km za Konin aby sie rozejrzec co mozna z tym zrobic...
Po krotkiej debacie i rozkreceniu kliku elementow, oraz podlaczeniu mnie pod prad zadecydowalismy, ze jedyne co moge zrobic to wyruszyc - i jechac az zdechnie akumulator.
Zadzwonilem po "Daddy Assistance". I wyruszylem od Miszka ok. 18.00.
"Daddy Assistance" zalatwil drugi akumulator i wyruszyl naprzeciw mnie ok 19.00.
Do Konina nie bylo zle - jechalem poprostu normalnie (no prawie - wszystko co zlopie chocby najmniejsze watty mialem powylaczane. Za Koninem mialem troszke fuksa. Siadlem na tylek "mesiowi" co go jakis dziadek prowadzil ok. 80km/h - mnie to pasilo - byle jak najdluzej nie wlaczac swiatel - bo moja podroz skonczy sie bardzo szybko

"Mesio" mial na blachach "CT" na poczatku, liczylem wiec ze do Torunia dociagne...
Niestety nie jechal do samego Torunia.
Ok. 19.30 bylem zmuszony odpalic swiatla - nie to zebym nie widzial, ale ktos mi mogl z boku przydzwonic.
Doturlalem sie jakos do torunia - moje swiatla mijania wygladaly juz jak pozycyjne... Na miescie to jednak juz tak nie razilo. Przejechalem Torun.
Tymczasem na dworze zrobilo sie juz ciemno. Odjechalem od Torunia ze 20 km wypatrujac miejsca gdzie moge sie zatrzymac, tak zeby mnie bylo widac, i czekac na "Daddy Assistance". Zatrzymalem sie o godz. 20.40 prawie juz nie majac oswietlenia (150 km od Elblaga). Odpalilem awaryjne - ledwo blyskaly...
Ok. godz. 21.40 (po pewnych perypetiach ze zrozumieniem miejsca mojego postoju) dotarl do mnie "Daddy Assistance". Zdecydowalismy, ze ile sie da pociagne jeszcze na tym akumulatorze, bo rezerwowy byl mniejszy (moj 55, rezerwowy 45). No i ruszylismy (ja za pomoca linki i Forda Scorpio, bo sam juz nie odpalal). Siedzac mu na ogonie przejechalem jeszcze ok. 30-40 km i zdecydowalismy sie na zmiane akumulatora.
Teraz ruszylem "z kopyta" - 120 km/h na liczniku, swiatla w pelni sprawne - mozna jechac...
Radosc (a raczej swiatla) nie trwala dlugo. Kolo Tczewa zaczely slabnac, ale jeszcze jakos szlo. Doturlalem sie do Malborka - jeszcze tylko 30 km!
Tu spotkalo mnie niestety najgorsze - zaczal padac deszcz i musialem wlaczyc wycieraczki

Napiecie zaczelo malec w zastraszajacym tempie...
Na szczescie doturlalem sie jakos do Elblaga. Ok. 500 m od domku praktycznie juz caly wygaslem (silnik jeszcze pracowal). Bez swiatel, a wlasciwie juz bez niczego dojechalem do domu, caly czas eskortowany przez Daddy Assistance... Byla godzina 00.50...

Samochod rano poszedl do elektryka - popoludniu dam pelne info jaka byla przyczyna.

zdrowko · Wysłany: 12-09-2005, 10:55

no to super, że wszystko skończyło się dobrze

roger · Wysłany: 12-09-2005, 12:11

WOW to będziesz na długo pamiętał zjazd w Koninie.Brawa dla Daddy Assistance i grupy interwencyjnej w Koninie =D>

Jacacenty · Wysłany: 12-09-2005, 19:42

Redd!

Cieszę się, że dojechaliście.

Redd · Wysłany: 13-09-2005, 00:21

Temperowka juz jest na chodzie - trafilo lozyska i stojan...
Qrna - sporo mnie to kosztowalo - z robocizna 180 PLN

miszko · Wysłany: 13-09-2005, 06:22

Redd, a jednak stojan tez sie uszkodzil.

Dlatego byl alternator taki goracy wtedy. Dobrze, zesmy go nie wyjmowali u mnie bo i tak nie bylo by sensu. No chyba ze bysmy znalezli jakis od Stara to gratis bym Ci go wmontowal :lol:

Redd · Wysłany: 13-09-2005, 10:02

miszko, tak, tylko bym u Ciebie wtedy zimowal

rhoody · Wysłany: 13-09-2005, 22:00

Redd a tak nawiasem... co oznaczają symbole STD skoro masz gaźnik + LPG???

MupiK · Wysłany: 13-09-2005, 22:58

moja temperowka tez jest STD:-)
To chyba standard

albo sie myle...

Redd · Wysłany: 14-09-2005, 23:16

Pojecia nie mam - ale tak mam na fakturze zakupu od dealera, gdy byla jeszcze nowa

Emf · Wysłany: 14-09-2005, 23:18

Najlepsze, ze TD kojarzy sie raczej z dieslem

bob96 · Wysłany: 15-09-2005, 07:38

Według mnie oznaczenie STD to oznacza standartowe wyposażenie

tez mam gaznik i opis w dowodzie taki sam.

rhoody · Wysłany: 15-09-2005, 08:36

teraz już wiem, ale podobnie jak EMF myślałem o dieslu...