[Monomach]

Witajcie!

od pewnego czasu moją Temprę trapi powtarzająca się awaria układu chłodzenia - a mianowicie układ "sam z siebie" się zapowietrza, nie wiem, co może być przyczyną. Po odpowietrzeniu jest spokój na jakieś dwa tygodnie potem czynność należy powtórzyć. Efekt jest taki, że przy jeździe w miejskim korku temperatura zaczyna skakać, i nagle na termometrze pojawia się 150 stopni, tak jakby w okolicy czujnika robiła się bańka gorącego powietrza. Silnik chodzi "normalnie", po otworzeniu kurka od zbiornika wyrównawczego płynu chłodniczego zaczyna bulgotać, a powietrze wydobywa się z takiej małej rureczki co jest od przelewu. Bulgotaniu towarzyszy wypchnięcie znacznej ilości płynu z układu. W tym czasie nie działa obieg chłodzenia, nie włącza się wentylator. Po zgaszeniu silnika rozrusznik nie jest w stanie zakręcić silnikiem, należy odczekać jakieś 30 min. do schłodzenia. Po odpaleniu płyn pozostały w zbiorniczku jest zasysany, przy uzupełnianiu wchodzą ok. 4 litry płynu, przez ok 15-20 min. pracy silnika jest bulgotanie i z rurki przelewu wydobywają się drobne bąbelki powietrza. Potem jest spokój silnik pracuje normalnie, otwiera wlot na chłodnicę, wentylator się załącza, a temperatura pracy wynosi 88 -95 stopni. I tak przez dwa tygodnie do następnego zapowietrzenia.

Dodam, że olej jest czysty, a w zbiorniczku nie pojawia się tzw "mleko".

W związku z powyższym do znawców tematu mam pytania:
1. Czy awaria może być spowodowana kiepskimi wężami płynu chłodniczego, które w kilku miejscach są sparciałe, i czy w związku z tym mogą "ciągnąć, zasysać powietrze" (podciśnienie) tym samym zapowietrzając układ?
2. Czy przyczyn awarii upatrywać w uszczelce pod głowicą?, konkretniej przedmuchu na linii cylinder-przewód chłodzenia? Autko ma przebieg 283 000, uszczelka była zmieniana jeszcze na gwarancji przy przebiegu ok. 37 000 km.

Z góry dziękuję za odpowiedzi

[Jelcyn]