[gawor06]

witam!
wczoraj jechalem moim tipkiem na zielonym 50 -60 km/h i nagle jakis dziad ktory mial zielona strzlke wyjchal mi prosto pod kola... ja zdazylem tylko troche uciec na lewo ale i tak go trafilem prawym przodem i potrzebuje: maska, prawy blotnik, prawy reflektor razem z kierunkowskazem bialym rok prod. 1990, zderzak, nadkola oba... i chyba atrape... najlepsze jest to ze w poldku poszedl tylko klosz tylnej lampy i delikatne wgniecenie przy lampie...

Ale teraz do rzeczy facet byl ubezpieczony w TUW i moje pytanie jest takie czy moge bez kontaktu z nimi (bo dzis bylem 5 po 16 to mi powiedzieli ze do 16 pracuja) naprawic szkode na wlasny koszt a pozniej przekazac im tylko rachunki za naprawde zeby oddali mi kase???

** Dodano: 20-01-2007, 11:04 **
i co nikt sie nie orietuje w tych sprawach bo to raczej pilne jest...

[Rado]

gawor06, jesli mas zoswiadczenie sprawcy ze sie przyznaje to zalatw to przez ubezpieczalnie.Firma jak kolwiek ubezpieczajaca nie odda ci kasy jesli zrobisz remont na swoj koszt bez orzeczenia winy na tamtego osobnika .Druga sprawa firma ubezpieczajac zada ci pytanie czy chcesz rozliczenie : gotowkowe(do reki,ocena ich rzeczoznawcy i wycena prze nich),naprawa bez gotowkowa(wskazuja ci warsztat w ktorym ci maja naprawic autko ) lub mozesz powiedziec ze naprawisz na ich koszt pokazujac faktury (patrz punkt pierwszy) ,Na twoim miejscu załatwialbym przez ubezpieczalnie na wycene i kase do reki wtedy masz kasiute i kupujesz i robisz ale ubezpieczalnia nie da ci wiecej kasy jesli ci nie starcz tej z wyceny.

[gawor06]

no wlasnie ja bym wolal zrobic to tak ze kupuje sam czesci oddaje do mojego mechanika u ktorego auto mi w 3 dni zrobia a ja im tylko faktury pokaze i bedzie GIT...
a nie orietujecie sie ile ta procedura moze potrwac???

** Dodano: 20-01-2007, 15:16 **
facet napisal mi oswiadczenie ze to jego wina i nie wzywalismy policji...

[Rado]

Jak mas zjego papier to udaj sie do jego ubezpieczalni i zloz oswiadczenie ,dokumennty swoje (zrobia ksera) bedziesz musial wypelnic wniosek o odszkodowanie i tam wybierasz rodzaj rozliczenia : gotowka/warsztat i cos jeszcze .Od momentu zlozenia papierkow pani powinna powiedziec ci kiedy masz zglosic sie autkiem na ogledziny chyba ze autko nie nadaje sie do jazdy to wtedy robisz zdjecia(o ile jest taka mozliwosc) i przedstawiasz im je.Maja jakies 2 tygodnie na rozpatrzenie twoich roszczen i w tym moencie dostajesz decyzje.U mnie jak gosc mi przydzwonil (jeszcze mialem kadzia D) to dostalem tzw.: szkode calkowita czyli dostalem kase do rekiw wysokosci 90% wartosci auta bo mialem uwalona cala dupe(spec mechanior wszystko naprostowal i autko poszlo do kupca i jeszczze kasy zostalo) ale jest maly patent w tym miejscu: dostajesz kase ale tylko tyle co ci wylicza(zawsze mozesz poprosic nie zaleznego rzeczoznawce-koszt 200 zika o wycene uszkodzen)i wtedy robisz sam.Jesli decydujesz sie na wersje z naprawy przez ubezpieczalnie to mozesz oddac do ich zakladu z ktorym maja podpisana umowe lub zaproponowac warsztat w ktorym masz pewnosc naprawy ale w tym momencie ubezpieczyciel nie ma obowiazku wyrazenia na to zgody.

[gawor06]

ok dzieki ci bardzo...czyli wg tego co mowisz to przez najblizszy miesiac nie pojezdze moim autkiem...???

[Rado]

wszystko zalezy od ubezpieczalni tego goscia czyli w jakim czasie podejmom decyzje w uzasadnionych przypadkach np: auto firmowe lub cos podobnego moga (ale nie musza) przyspieszyc czas rozpatrzenia.Na ile pomoglem tak moglem.Powodzenia życze i szybkiego powrotu na asfalcik ;-)

[gepard]

Z tym oświadczeniem to niestety różnie bywa, przekonałem się na własnej skórze. Na pieniądze z PZU czekałem ponad 4 miesiące ale moja sytuacja była inna. Trafił mnie TIR pusta naczepą podczas cofania jak pomylił drogę na legendarnej "zakopiance" i jak gdyby nigdy nic pojechał dalej. Goniłem go przez około 30 km z uwagi na to iż miałem wtedy malacza a on "pusty" zachrzaniał ok 90 km/h. Ale się udało i go wyprzedziłem. Uwierzcie jest to nie lada wyczyn na tej ruchliwej trasie. Co się okazało po chwili? Że ze ścigającego musiałem stać się uciekającym bo kolo za cholerę nie chciał się zatrzymać (migałem mu awaryjnymi, machałem, przyhamowywałem) a on nic tylko na przód (pomyślałem przez chwile że jak trafił mnie raz to drugi to żaden problem). Całe szczęście, że na mojej drodze pojawilo się zakorkowane rondo i gość chcąc nie chcąc musiał się zatrzymać. Wtedy już był mój. Opanowawszy emocje podchodzę patrzę a tu starszy gostek. Tłumaczył się że nie zauważył jak mnie trafił, a jak go próbowałem zatrzymać to bał się że to może być napad o których teraz się słyszy. (Gangsterzy napadający na TIR-y maluchem dobre nie?). Spisałem oświadczenie i do domu.
Tego samego dnia pojechałem do rzeczoznawcy oddziału PZU porobili zdjęcia i przyjęli zgłoszenie. Pózniej dopiero okazało się że gostek pracował w jakiejś tam firmie, a ta firma wynajmowała naczepę od innej firmy, która o koliozji nic nie wiedziała i nie przyznawała się do winy.
Sam nie wiem do konca jak, ale sprawa się wyjaśniła i kasa wpłynęła w koncu do mojej kieszeni .

Troszkę się rozpisałem.
Pozdrawiam i życzę szybkiej finalizacji sprawy i powrotu na drogi sprawnym już autkiem.
Daj znać jak się wszystko zakończyło.

[gawor06]

Rado dzieki
napewno dam znac jak juz cos bede wiedzialchyba jutro bede szedl do ubezpieczalni...