[pp187]

Witam,

zauważyłem dzisiaj w swoim Tipo następujące objawy: przy ruszaniu (oczywiscie z jedynki), kiedy sprzegło znajduje się w pozycji "tuż przed kompletnym schwyceniem", samochodem wstrząsają wibracje, przy czym nie pochodzą one z samego silnika, który pracuje płynnie. Objawy zapewne wskazują na zużycie bądź zaoliwienie sprzęgła, ale dziwi mnie, że pojawiły się tak z dnai na dzień . Przy czym godny uwagi jest fakt, że w moim mieście (jak zresztą w całej Polsce) od dwóch tygodni niemilosiernie leje deszcz, powietzre jest bardzo wilgotne, a kiedy wchodzi się do auta zamkniętego w garażu, czuje sie we wnętrzu dużą wilgoć. Czy wymienione obajwy mogą mieć związek z jakimś zawilgoceniem? Staram się oszczędzać sprzęgło i nie chce mi się wierzyć, zeby tak nagle się "zajechało" (samochód ma na karku dopiero 60 tys. km).

Pozdrawiam wszystkich

[YaSIu]

Cytat:

przy ruszaniu (oczywiscie z jedynki), kiedy sprzegło znajduje się w pozycji "tuż przed kompletnym schwyceniem", samochodem wstrząsają wibracje, przy czym nie pochodzą one z samego silnika, który pracuje płynnie

Stawiam na poduszki silnika i skrzyni - raczej one będą powodem szarpania

[Mucha]

Jestem za YaSIu. U mnie jest tak samo ale niestety brak czasu na wymiane tych 3 sztuk Pozdrawiam.

[miszko]

Sprzęgło objawia się tym, że jak już się "rozgrzeje" to nie powinno szarpac. Jak jest zimne i ruszasz od rana z jedynki to bardzo szybko mozna to wyczuc.Tuż przy pełnym puszczeniu pedala sprzegła powinienies czuc take uskoki. Sprobuj w tym czasie dodac gazu. Sprawdz tez poduszki jak pisali przedmowcy. Chociaz na poduszkach autko powinno zawsze tak robic.

[pp187]

Hmm, no dzięki za porady . Generalnie dziwne objawy ustąpiły wraz z ustaniem ulew. Samochodzik chyba się wysuszył i wrócicł do normy. Sorry, ze tak upieram się przy mojej "meteorologicznej tezie" .

Pozdrawiam

[unknown]

to nie są takie całkem dziwne tezy; jak wczoraj z Zakopca wracałem i były momentami mega ulewy, nikt nie jechał prawie, ludzie stali i czekali, tylko ja amfibią sunąłem powoli bo woda podchodziła nad progi to raz czy dwa tak mi autko zalało, że aż się wystraszyłem (tzn w taką dziurę-kałużę wpadłem); po drugim zalaniu tylko na czwórce autko jechało minimalnie dziwniej z piszczącym cichutko dźwękiem; się rozgrzało, wyschło i ustało;

BTW: drogi niektóre są tam tak do D, że w tych koleinach jak się woda przelewa rzuca autem na wszystkie strony, a niektóre dziury niewidoczne pod wodą są tak głębokie, że można tak zalać auto, że się zostane na tym deszczu... paranoja...